Pani Katarzyna Ossolińska nadesłała to krótkie wspomnienie z lat dzieciństwa spędzonych w Michalowie i okolicy.
Pani Katarzyna była wnuczką Państwa Hejna mieszkających w parku w Klemensowie i przyjeżdżała do dziadków w każde wakacje.W galerii zdjęć są zamieszczone
zdjęcia nadesłanye przez Panią Katarzynę.
Domek gotycki to jedna z najpiękniejszych budowli w parku. Widok ten nieodparcie skłania mnie do wspomnień, które opisałam poniżej
Wyprawa po mleko
W latach 70-tych przyjeżdżałam z Katowic na wakacje do dziadków Jana i Agnieszki Hejnów, którzy mieszkali na terenie parku pałacowego.
Byłam dzieckiem miastowym, któremu codziennie rano pod drzwi mieszkania w bloku przywożono mleko w okapslowanej butelce.
Jakim więc zdziwieniem było dla mnie, ze w Klemensowie po mleko trzeba iść aż do Michalowa, do PGR-u. Lubiłam te „wyprawy”.
Brało się kankę (bańkę na mleko) jak mawiała babcia i szło się obok pałacu, w dół do bramy michalowskiej, mijało się
„domek gotycki”,
który wówczas jawił mi się niczym bajkowa budowla, a potem przez łąkę, wąską dróżka zarośniętą łopianami o gigantycznych liściach w kierunku elektrowni.
Pamiętam lęk przed przejściem przez śluzę, huk wody w stawidła i specyficzny „zapach” od rzeki – Wieprz był wówczas bardzo zanieczyszczony.
W PGR-e mleko stało w wielkie srebrnej bańce, do której ustawiała się kolejka i kolejno chochlą wlewano go do naszych kanek. No i wracało się z powrotem tą samą droga.
Czasami dziadek jechał sam po mleko. Brał rower marki Ukraina i z kanką zawieszona na kierownicy ruszał do Michalowa. Do dziś nie mogę uwierzyć,
jak mu się udawało nie rozlać zawartości po drodze, zważywszy że w drodze powrotnej wstępował „na jednego” w pewnym lokalu w Michalowie,
a i droga przez park nie dość że była wyboista to i pod górę.