Artykuł ten ukazał się w 2004 roku w historycy.org
Ten temat jest dosyć rzadko poruszany.
Wiele osób nawet nie wie kto to byli Klemensowczycy.
(nazwa pochodzi od pałacu w Klemensowie - przyp. JM)
Klemensowczycy działali w XIX wieku. Była to grupa liberalno-zachowawczych działaczy ziemiańskich
w Królestwie Polskim. W 1857 r. utworzyli Towarzystwo Rolnicze, którego prezesem został hrabia Zamojski.
W 1861 roku zrzeszenie ziemian zostało rozwiązane a hrabia stał się jednym z przywódców obozu politycznego
"białych”.
Jak doszło do stworzenia organizacji Klemensowczyków?
Sytuacja panująca na ziemiach polskich w okresie między klęską Powstania Listopadowego a Wiosną Ludów nie sprzyjała
tworzeniu programów ugody politycznej. Pozostawały więc możliwości pracy organicznej. Termin ten zaczął być szerzej
używany w latach czterdziestych XIX w. i oznaczał działania legalne w takich dziedzinach, jak: gospodarka, oświata,
kultura, nauka i opieka społeczna. Miały one na celu wzmocnienie polskiego życia narodowego, pogłębienie świadomości
narodowej szerszych warstw społeczeństwa i modernizację stosunków gospodarczo - społecznych, przy rezygnacji, z traktowanych
w danym momencie jako nierealne, aspiracji niepodległościowych. „Organicznicy” uważali, iż zamiast zajmować się
„nierealnymi” marzeniami niepodległościowymi lepiej mysleć o wzbogaceniu kraju, o podniesieniu oświaty, rozbudowie
przemysłu i rolnictwa. Oczywiście, obok zwolenników pracy organicznej, istniały środowiska spiskowe, powiązane ściśle
z emigracją.
Tego typu działania, choć w mniejszym zakresie, ze względu na nie sprzyjające warunki polityczne i gospodarcze, podejmowano
także w Królestwie. Hrabia Andrzej Zamojski próbował szerzyć wśród ziemian oświatę rolniczą i przyśpieszać proces
czynszowania chłopów. W swoim majątku, Klemensowie, organizował liczne spotkania, stąd środowisko to potocznie nazywano
klemensowczykami. Ziemianie byli mniej zależni od Rosji niż burżuazja i przy tym posiadali większe tradycje samodzielności.
To pozwoliło im na postępową integrację i działalność na własną rękę.
Klemensowszczycy zdawali oczywiście sobie sprawę, że nie mogliby otwarcie współpracować, jeżeli zależy im na zachowaniu
wpływu w społeczeństwie. Interesy ziemian nie były całkiem zgodne z linią polityki rządowej. Świat szedł naprzód, wiedza
rolnicza czyniła postępy i jeśli producenci polscy chcieli dotrzymać kroku producentom z Zachodu, musieli zerwać z odwieczną
trójpolówką i z pracą pańszczyźnianą. Jednak Królestwo Polskie związane było z caratem, w Rosji zaś kryzys stosunków feudalny
ch dojrzewał znacznie wolniej. Car Mikołaj I jako wyraziciel rosyjskiego obszarnictwa nie kwapił się zbytnio do reform
społecznych i to skłaniało właścicieli ziemskich do radzenia sobie po swojemu.
Przykładem takim był hrabia Zamojski, drugi z siedmiu synów ordynata Stanisława. Ordynat był najzamożniejszym panem w
Kongresówce. Andrzej Zamojski miał 31 lat w chwili upadku powstania. Ojciec chciał aby Andrzej zrobił karierę w
administracji. Dlatego hrabia junior został wysłany na zagraniczne studia i po ich ukończeniu otrzymał stanowisko w Komisji
Rządowej Spraw Wewnętrznych. Jednak w czasie powstania listopadowego jako wysłannik Rządu Narodowego zabiegał w Austrii o
wsparcie dla Polski, ewentualnie za cenę polskiej korony dla któregoś z Habsburgów! Nic oczywiście nie wyszło. Zamojski
powrócił do Warszawy w dzień jej kapitulacji (Paskiewicz w pierwszej chwili groził mu podobno rozstrzelaniem, potem
pozwolił mu zostać w kraju). Hrabia w spadku po ojcu otrzymał trzy posiadłości położone na wschód od Warszawy w obwodach
stanisławowskim i siedleckim: Jadów, Kłodziąż i Ręczaje. Wcześniej to były dobra narodowe, które przeszły w ręce Zamojskich
w drodze wymiany ze skarbem państwa. Ludność tamtejsza była przyzwyczajona do samodzielności i trudno byłoby ją zmusić do
odrabiania pańszczyzny. Andrzej jako nowy właściciel przemyślał wszystko i doszedł do wniosku, że nie będzie zmuszał
chłopów do darmowej pracy na własnej ziemi, lecz nałoży czynsz pieniężny z gruntu zostawionego na utrzymanie. W ten sposób
dochód z ziemi chłopskiej wpływałby bezpośrednio do kasy dziedzica i byłby nie obciążony pośrednictwem dzierżawców, rządców
i ekonomów.
Taka forma opodatkowania była bardziej korzystna dla właścicieli ziemskich. Konstytucja nadana jeszcze przez Napoleona w
1807r., uwolniła chłopów z poddaństwa, natomiast rząd Księstwa Warszawskiego określił, że chłop jest osobiście wolny, lecz
grunt który uprawia, nie należy do niego. Grunt jest pana ziemskiego i może z niego usunąć chłopa, kiedy mu się podoba.
Chłopu natomiast wolno odejść z gruntu, gdy zechce, ale z pustymi rękami.
Ten system , utrwalony w dekrecie grudniowym 1807r., obowiązywał nadal i w Królestwie Polskim. Pozostawiono dziedzicom wolna
rękę. Rząd zmuszał chłopów do posłuszeństwa, jeżeli odmówiliby pańszczyzny, to potrafił ich zmusić siłą zbrojną, lecz nie
rozstrzygał zażaleń na ucisk ze strony tegoż dworu. To dawało możliwość dziedzicowi wyrugowania chłopa ze wsi i wcielenia
jego ziemi do folwarku, a państwo w tym wypadku w ogóle się nie mieszało.
W takiej sytuacji Andrzej Zamojski przystąpił pod koniec lat trzydziestych do oczynszowania swoich dóbr, a przez co w
praktyce dyktował warunki.
Zatrudnił pomocnika kajetana Garbińskiego. Profesor okazał się dobrym agronomem i księgowym. Był człowiekiem praktycznym i
nie popełniał błędów w obliczeniach. Kajetan wezwał do siebie zamożniejszych gospodarzy ze wszystkich wsi w latyfundium i
nakłonił ich do przejścia na czynsz po 6 złotych polskich od morgi.
Początkowo taka kwota wydała się dla chłopów niewielka, jednak po dokładniejszym przeliczeniu wyszło, że wcale to nie jest
tak mało, do tego operacje oczynszowania połączono z nowym podziałem gruntów. Chłopów przerzucano na najgorsze pola,
następnie uszczuplono nadział i ograniczono wstęp do lasu, w którym wcześniej karmili bydło. Ów czynsz okazał się dwukrotnie
wyższy niż w sąsiednich dobrach narodowych.
Chłopi nie chcieli zmian opodatkowania, woleli pozostać na starej pańszczyźnie. Hrabia po upływie terminu przejściowego,
zabrał najbardziej upartym ziemię i zostawił jedynie po jednej mordze, która miała służyć jako ogród. Przejęte ziemie
przydzielił sąsiadom.
Zamojski zmienił również urządzenie folwarków. Wcześniej odrabiano pańszczyznę. Teraz po oczynszowaniu wsi potrzebowano
nowoczesnych i zamożnych dzierżawców, którzy znaleźliby najemników. Dlatego sprowadził trzech fachowców ze Szkocji i
sprzedał im folwarki po obniżonej cenie. Liczył, że przykład Szkotów zachęci innych do ulepszonej gospodarki.
Eksperyment na własnym gruncie hrabiemu już nie wystarczał. Szersze pole działania otworzyło się na obszarze ordynacji
rodzinnej. Konstanty, jego starszy brat, również przystąpił do zlikwidowania pańszczyzny. Zastosował on uproszczony system
przechodzenia na czynsz. Każdemu gospodarzowi pozwolił wykupić się z pańszczyzny, w ten sposób, że płacił on kwartalnie z
góry po złotówce od dnia pracy sprzężonej. Przy tak szybkim ubytku pańszczyzny wydzierżawienie folwarków ordynackich
stwarzało duże trudności. Niektóre województwa były nawet bez dróg i brakowało rynków zbytu, przez to ani chłop, ani też
dzierżawca nie potrafił przejść z dnia na dzień od gospodarki naturalnej do pieniężnej. Zatem w praktyce dzierżawca umawiał
się z chłopami i wpłacał za nich okup do kasy ordynackiej. Oni zaś odrabiali tę pożyczkę na folwarku, oczywiście po
zniżonej stawce. Nie była to już praca przymusowa, ale forma wyzysku. Aby nie dopuścić do kolejnego ucisku chłopów,
należało wprowadzić na wsi nowy typ intensywnego gospodarstwa, który wymagał oprócz wiedzy rolniczej także dużego wkładu
kapitału.
Podjął się tego Andrzej Zamojski. W 1835r. wydzierżawił z zarządu ordynacji dwa duże folwarki: Michalów i Deszkowice.
Było to łącznie 200 hektarów użytków rolnych. Specjalnie zrezygnował z lasu, gorzelni i ograniczył się jedynie do rolnictwa
i hodowli. Zastąpił trójpolówkę siedmiopolowym płodozmianem i wprowadził nowe gatunki upraw: rzepę, brukiew, bobik i
koniczynę. Eksperymentował z siewem rzędowym i nawozami sztucznymi. Sprowadził ze Szkocji młocarnię i kilka ulepszonych
pługów. Uszlachetniając owczarnię, zwiększył ilość owiec do 1800 sztuk. Zbudował mleczarnię i serownię przy szwajcarskiej
oborze. Zakupił z Anglii znakomitego ogiera pełnej krwi-Recovery - ze względu na swą urodę miał służyć rzeźbiarzowi za
model na pomniku Wellingtona w Londynie. Stadninę swą Zamoyski stawiał za wzór sąsiadom, zachęcając ich do hodowli koni
półkrwi.
Przy wszystkich tych staraniach systematycznie prowadził bilans wpływów i bieżących wydatków. W ciągu 7 lat podwyższył
pięciokrotnie swój dochód brutto.
Eksperyment Zamojskiego był sukcesem, jednak nie nadawał się do naśladowania. Gospodarzył on w warunkach szczególnych-nie
płacił czynszu dzierżawnego zarządowi ordynacji i miał za darmo rezydencję w Klemensowie.
Hrabia natomiast traktował swoje gospodarstwo jako wzór dla ogółu ziemiaństwa. Po pierwszych latach izolacji-pobyt na wsi,
unowocześnił swoją gospodarkę i rozpoczął rozpowszechnianie swojego osiągnięcia. Ostatecznie Andrzej Zamoyski sam
zrezygnował ze swego eksperymentu i w oczynszowanych dobrach bieżuńskich przywrócił pańszczyznę.
Nowa faza aktywności Zamojskiego przypadła na początek lat czterdziestych. Był to okres pomyślnej koniunktury w Europie i
ożywienia podziemnych ruchów rewolucyjnych. Państwa zaborcze złagodziły rygor stosowany po upadku powstania. Przy takim
obrocie sprawy polskie klasy posiadające wyszły z bierności politycznej i zaczęły szukać własnej drogi postępowania.
Świadectwem konsolidacji oświeconych środowisk ziemiańskich i inteligenckich było wydawanie od 1842r. przez Andrzeja
Zamojskiego i współpracowników czasopisma pt. ”Roczniki Gospodarstwa Krajowego”, w którym rozważano nie tylko zagadnienia
techniczne, agronomiczne, lecz i przyszłość poskiego rolnictwa, gospodarki ziemiańskiej, ustroju rolnego. W kwietniu 1842 r.
, w mieszkaniu Adama Goltza przy ulicy Mazowieckiej w Warszawie kilku właścicieli ziemskich postanowiło przystąpić do
wydawnictwa „Roczniki Gospodarstwa Krajowego”. Główną rolę odegrali: Tomasz Potocki, Ludwik Górski i Stanisław
Aleksandrowicz. Byli to ludzie zamożni i wykształceni. Redaktorem wybrano kajetana Garbińskiego, rządca dóbr Zamojskiego w
Jadowie.
„Roczniki Gospodarstwa Krajowego” początkowo zaczęły się ukazywać w skromnym rozmiarze 4 zeszytów rocznie.
Ich program głosił gruntowną i forsowną przebudowę całej ekonomii krajowej.
„Osiedlać i wznosić wszelkimi siłami miasta, pomnażać ludność fabryczną i handlową, z przyzwoitą rozwagą i stopniowo
przenosić wieśniaków do przemysłowych zawodów - przeistaczać prace rolnika na coraz więcej produkcyjną, a na
coraz mniejszej przestrzeni gruntu; kojarzyć wszystkie możne kapitały, wszystkie możne natężenia i zdolności w punkta
najstosowniejsze - przyczyniać się oszczędnością do gromadzenia kapitałów prywatnych, których ogół stanowić ma tak
konieczny kapitał kraju całego; usuwać wszelkie zawady, a krzewić pojęcia prawdy i wszystkie zbawienne jej skutki,
oto są sposoby, które rządzący i rządzeni, możny i ubogi, mieszkaniec wsi i miasta, żyd i chrześcijanin, zgoła wszyscy
nie tylko w ogólnym, ale we własnym i osobistym interesie bezustannie rozważać i rozpamiętywać powinni”.
Takiego szerokiego zakresu zainteresowań nowe czasopismo nie objęło. Pozostało jedynie organem wielkich właścicieli
ziemskich.
Na „Roczniki...” był mały popyt. Redakcja zachęcała czytelników do współpracy. Zaledwie kilkunastu ludzi podjęło stałą
współpracę z czasopismem.
Równocześnie Andrzej Zamojski podjął próbę spopularyzowania swych osiągnięć. W 1843 roku skończył się pierwszy ośmioletni
cykl płodozmianowej uprawy w Michalowie i Deszkowicach. W związku z tym Zamojski postanowił zaprezentować okolicy swoje
gospodarstwo.
Zjazd odbył się 16/17 lipca 1843 roku. Pod przykrywką hucznej zabawy poświęconej agronomii, Zamojski ukrywał prawdę.
Andrzej Zamojski wg pamiętników Henryka Kamieńskiego, niby to zajmował się gospodarowaniem, a w istocie starał się
zaskarbić w sobie ordynackich dzierżawców i okoliczną szlachtę, oraz utworzyć sobie rodzaj stronnictwa.
W kraju rosło napięcie polityczne i nie było dla nikogo tajemnicą, że demokraci szykują się do powstania i że chcą
bezpłatnie nadać chłopom ziemię.
W środowisku chłopskim propagandę w duchu rewolucyjnym i niepodległościowym od kilku lat prowadził ksiądz Piotr
Ściegienny (1800-1890) pochodzący z chłopskiej rodziny.
Szlachta, która posiadała ziemię, czuła się zagrożona; przeciwko ryzykownemu powstaniu i przeciw groźniejszej jeszcze
rewolucji społecznej.
Zamojski wiedział co robi, gdy zapraszał ludzi do Klemensowa. Odkładał na bok swoją pańską dumę i bawił się w
brata-szlachcica, honorując i czyniąc grzeczności nawet najskromniejszym sąsiadom. W początku 1847 r. doszło z inicjatywy
Zamojskiego jeszcze do kilku zebrań zamożniejszej szlachty z Lubelskiego, na których dyskutowano o czynszach.
W tymże roku 1847 zmarł nagle Garbiński, a redakcja „Roczników...” spadła na Zamojskiego. Ten wahał się, czy warto mu
kontynuować tradycję zjazdów klemensowskich, i w końcu jeszcze raz rozesłał zaproszenia. Przyjechało 120 osób.
Zjazdy odbywały się w latach 1843-1847. Uczestników zjazdów w Klemensowie zaczęto z czasem nazywać Klemensowczykami.
Dyskutowali oni o wprowadzaniu nowych metod i technik uprawy ziemi oraz o zmianach stosunków społecznych na wsi.