W dniu 11.12.2012, Pani Irena Malec-Iwańczyk przysłała mi list i poniższą pracę. - Dziękujemy Pani Ireno. |
Panie Janku Przesyłam mój nowy artykuł, w którym przedstawiłam Ks. Prof. KUL-u Czesława Bartnika, wybitnego teologa, naukowca, twórcę filozofii personalistycznej, społecznika, historyka, poetę i pisarza, autora 3 tysięcy publikacji, w tym ponad 100 ksiązek, odznaczonego wszystkim, co tylko można uzyskać, człowieka o kryształowej osobowości, który pochodzi z Sąsiadki i pracował jako kapłan w Michalowie. Bardzo silne więzy łączą go z Sąsiadką, Szczebrzeszynem i Michalowem i nas z nim łączy patriotyzm lokalny, jesteśmy prawie "krewniakami" i powinniśmy się nim chlubić, umieszczając go w Pańskiej "Kronice Michalowa" niech będzie wzorem do naśladowania. |
Ks. prof. Czesław Bartnik – teolog, filozof, artysta. Na wstępie chcę się zastrzec i powtórzyć za Juliuszem Słowackim, że słowem trudno wyrazić wszystko, co pomyśli głowa, a więc nie jestem w stanie powiedzieć wszystkiego o tak wybitnym teologu, filozofie, tytanie pracy i wyjątkowym człowieku, jakim jest ksiądz, Prałat Jego Świątobliwości, Prof. zwyczajny KUL Czesław Stanisław Bartnik. By poznać bliżej tę wspaniałą postać należałoby przeczytać kilka książek Jego autorstwa, między innymi: „Mistykę wsi” (507s), która obejmuje życie Ks. Profesora od najwcześniejszego dzieciństwa do 1956 roku, „Pamiętnik duchowy” (286s), okres od 1950 do 1958 roku oraz „Błyskawicę życia” (437s) 1956 r do 1990 r. Jest jeszcze wiele innych pozycji, ale wymienione powyżej, stanowią podwaliny biografii i osobowości naszego bohatera. Trudno spotkać człowieka o tak szerokim wachlarzu różnorodnych i wszechstronnych zainteresowań, o takich wielkich zdolnościach, umiłowaniu Boga i wiedzy, o tak ogromnej skali wrażliwości. Powiem krótko, ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, jakim człowiekiem jest Ksiądz Profesor Czesław Bartnik, więc warto Go poznać. On żyje i nieustannie tworzy wspaniałe artykuły, recenzje, syntezy, dzieła naukowe, wiersze, a mieszka w Lublinie. Ten Człowiek to wielki i niezwykły świat. Od Niego można się nauczyć Boga i Człowieka. Księdza Profesora po raz pierwszy spotkałam, gdy odprawiał nabożeństwo w kaplicy w Klemensowie – Michalowie, to jest w mojej rodzinnej miejscowości w 1954r i 1955 roku, gdy podczas wakacji zastępował księdza Jacka Żurawskiego. Tam siostry franciszkanki miały klasztor z kaplicą publiczną i prowadziły sierociniec, a ksiądz poza zajęciami liturgicznymi zajmował się dziećmi – sierotami, które straciły rodziców w czasie wojny. Już wtedy młodziutki ksiądz Czesław Bartnik swoją postawą i kazaniami zwracał uwagę okolicznej ludności. Po wielu latach życia i zupełnie przypadkowo koleżanka pożyczyła mi książkę pt „Mistyka wsi”, której autorem jest Ks. Prof. Czesław Bartnik, nazwisko mi znane z młodości. Spojrzałam na kolorową okładkę i cóż widzę? Dość duży dom, kryty strzechą, w dali budynki gospodarcze. Cała zagroda wiejska otoczona drewnianym płotem, a obok górujący, wysoki krzyż, domyśliłam się, że to jest rodzinny dom Księdza Profesora w Źrebcach tj. 9km od Szczebrzeszyna. Na drugiej okładce – fotografia Ks. Profesora Czesława Bartnika, która mnie upewniła, że to jest ten sam ksiądz, który dawno temu odprawiał nabożeństwa w Michalowie. „Jednym tchem” przeczytałam notatkę biograficzną. I tu szok. Jak daleko ten Człowiek zaszedł. Tyle tytułów, tyle kierunków, tyle sukcesów. Można byłoby nimi obdzielić kilkadziesiąt osób. Że też, aż tak dużo można osiągnąć?! To jest ponad ludzkie siły, to więcej niż geniusz, to heros. No i przyszło wreszcie poczucie jakiejś więzi. Znam tego człowieka, pochodzimy z tych samych stron. Nawet znalazłam u mojej kuzynki zdjęcie komunijne, na którym jest, młodziutki jeszcze wtedy, ksiądz Czesław Bartnik. Wysłałam je Księdzu Profesorowi i odtąd zaczęła się nasza korespondencja z wzajemnym wysyłaniem książek. Aż pewnego razu otrzymaliśmy książkę pt „Ojczyzna w potrzebie”, w której zostały umieszczone moje, córki Katarzyny i syna Mirosława wiersze. Z kolei w następnej książce autorstwa Księdza Profesora pt: „Siódma Pieczęć” również znalazły się między innymi i nasze utwory. Radość była wielka, byliśmy szczęśliwi widząc, że nasza twórczość jest doceniana przez wybitnego uczonego i artystę. Splendor to wielki „być” wśród utworów wybitnego człowieka. Po przeczytaniu kilku książek, które otrzymałam, doszłam do wniosku, że łączy nas jeszcze z Księdzem Profesorem, nie tylko patriotyzm lokalny, ale także znajomość tych samych nauczycieli, uczniów, księży, a także jedność myśli. Ale ponad wszystko ujęła mnie i zafascynowała postać autora, który materiały dokumentujące jego życie, myśli, obserwacje gromadził już od najmłodszych lat, intuicyjnie wyczuwając, że kiedyś mu się przydadzą. Pisząc książki wykorzystał dzienniki, pamiętniki, notatki, wypracowania, wiersze, korespondencje, pisma urzędowe, zbierał też informacje od starszych ludzi po to, by ukazać autentyczność nie tylko swojego życia, ale też i tych, z którymi przebywał: rodziców, rodzeństwa, dziadków, krewnych, sąsiadów, mieszkańców Źrebiec, nauczycieli i uczniów szkół, do których uczęszczał w Źrebcach, w Szczebrzeszynie w Lublinie, swoich podopiecznych – kleryków, kolegów i wykładowców. Myślę, że Ksiądz Profesor, nadal dokumentuje swoje życie, zapewne do następnych książek, bo jak wielu artystów i naukowców tak samo i On mówi „Chciałbym ocalić swoje życie od zapomnienia”. Jest to najgłębszą potrzebą mojego serca. Chciałbym uwieczniać, uświęcać stające się „teraz”. Tak chciałbym pisać, mówić, tworzyć. Żal mi, że to wszystko wymknie się z pamięci i utrwalenia”. Tak wiec zapragnął przemienić siebie w słowo, myśl, symbol, wyśpiewać i o – śpiewać życie. Ale zacznijmy od początku. Ksiądz Profesor Czesław Bartnik urodził się 9 sierpnia 1929 roku w piątek o godzinie pierwszej w nocy w Źrebcach, jest to przedproże Grodów Czerwieńskich, oddalone o 9km od Szczebrzeszyna, na Wyżynie Lubelskiej. Wieś żyjąca od tysiąca lat, nikomu nieznana, czekała na Jego słowo, czyli na książki o niej. „Matka Marianna Bartnik, była niezwykle religijna, pracowita, całkowicie poświęcała się dla domu i dzieci. Miała też zdolności artystyczne: tkackie, krawieckie, hafciarskie, kilimkarskie i przędzalnicze. Wnosiła w rodzinę głęboką pobożność, wysoką moralność, wrażliwość i subtelność. Zmarła 8.03.1991 roku mając 92 lata. Ojciec – Michał Bartnik nie tylko zajmował się uprawą ziemi (3 ha), ale też wykonywał prace szewca, stolarza, murarza oraz inne czynności, był jakbyśmy to obecnie powiedzieli, tzw. „złotą rączką” Interesowały go też sprawy społeczne, polityczne i patriotyczne. Już przed wojną należał do PSL – Piast. A w okresie wojny należał do ruchu oporu, do Batalionów Chłopskich. Miał pseudonim „Mądry”. U ludzi zyskał wielki szacunek i uznanie. Zmarł w wieku 70 lub 74 lat. Tak więc rodzice Ks. Profesora to ludzie o wysokiej moralności, odpowiedzialni za rodzinę i kochający dzieci, a było ich dziewięcioro. Dwie córki zmarły we wczesnym dzieciństwie. Reszta rodzeństwa pomimo ciężkich warunków materialnych i zagrożenia dla życia, gdyż były to czasy okupacji hitlerowskiej, kształciła się. Brat Józef Bartnik – doktor chemii, został księdzem jezuitą, Emil Bartnik – ukończył studia politechniczne we Wrocławiu inni zdobyli zawody techniczne. Ksiądz Profesor Czesław Stanisław Bartnik już od najmłodszych lat przejawiał wielkie zainteresowanie światem, fauną, florą, nauką i wszelką wiedzą z każdej dziedziny. „Czuł raj przebywania na dworze, na łące, na miedzy. Ciągle odkrywał świat” Jego dzieciństwo i młodość to trudne czasy, wysiedlenia w czasie wojny, komuna, stan wojenny, Solidarność, itp. Od I do IV klasy uczęszczał do Szkoły Podstawowej w Źrebcach, gdzie świadectwa były pisane w języku niemieckim i polskim. We wrześniu 1940 roku zaczął uczęszczać do piątej klasy Szkoły Podstawowej w Szczebrzeszynie. W okresach letnich chodził pieszo ze Źrebiec do Szczebrzeszyna 9km w jedną stronę, później zamieszkał z siostrą i z bratem na stancji. „Powoli poznawał miasto. Był to nowy nieznany mu świat. Każdy dom krył w sobie tajemnice bogatego świata, nieznanego dotąd dla wiejskiego chłopca, który zawsze nosił ubrania po starszych braciach, a jedynym w jego życiu prezentem, kupionym przez rodziców, były dwie tabliczki czekolady, które zaginęły w torbie św. Mikołaja. W mieszkaniach swoich miejskich kolegów czuł się onieśmielony, jakby był brudny, źle ubrany, błocący dywany i podłogi. Ludzie z miasta wydawali mu się bogaci, pięknie ubrani, posługujący się doskonałym językiem. Postanowił więc wszystkiego uczyć się, by nie przynieść wstydu swojej wsi. Najtrudniejsze były pierwsze dni w miejskiej szkole. Czuł się nieswojo wśród nowych nauczycieli i kolegów. Trzeba było wiele wysiłku, by zdobyć sympatię nowego środowiska. Wkrótce jednak polonistka P. Julia Węgierska polubiła go za wiersz o tańcu na wsi i w mieście, który sam ułożył, z kolei Panu Stefanowi Kilarskiemu podobały się rysunki nowego ucznia. Powoli krąg jego sympatyków rósł, bo wyróżniał się postawą i dobrymi wynikami w nauce. Gdy w 1943 roku ukończył VII klasę Szkoły Podstawowej w Szczebrzeszynie, mieszkańców Źrebiec wysiedlono do Gorajca, a Źrebce zaliczono do wsi niemieckich. Cała rodzina znalazła się w tragicznych warunkach, nie mieli własnego domu, nie było co jeść, na każdym kroku groziła śmierć. Dopiero na początku kwietnia 1944 roku wrócili do Źrebiec, a na początku maja Ksiądz Profesor Czesław Bartnik rozpoczyna naukę w gimnazjum w Radecznicy, w szkole prowadzonej przez ojców bernardynów. Klasa liczy 60 osób, nauka odbywa się pod strażą żołnierzy AK. „Tu chłopiec odczuł żarliwą potrzebę nauki, była ona dla niego jak chleb w obozie koncentracyjnym”. Umiłowanie nauki pozwalało mu przetrwać krwawe zdarzenia wojenne przemieszczające się na płótnie historii. Gdy we wrześniu 1944 roku otwarto Państwowe Gimnazjum Ogólnokształcące im. Jana Zamoyskiego w Szczebrzeszynie, Ksiądz Profesor Czesław Bartnik wznowił naukę. W gimnazjum, był pod urokiem wykładów, wspaniałych nauczycieli. Tu wszedł powoli w życie zbiorowe, społeczne, a nawet polityczne. Od 21.01.1945 r. należał do Harcerstwa Polskiego, Hufiec – Zamość. Pomagał też kolegom w nauce. „Tu był też okres odkrywania i nawiązywania głębokich przyjaźni. Nowy świat ludzki odkrywali przed nim wspaniali koledzy. Wprowadzali go do swoich rodzin i do swoich domów”, byli wśród nich nawet nauczyciele. Tworzyli też wspaniałe towarzystwo z dziewczynami. Aby przetrwać, korzystał z pomocy materialnej zaprzyjaźnionych rodzin, a także z bezpłatnych obiadów, tzw. „garkuchni”, prowadzonej przez ks. Franciszka Kapalskiego. W III i IV klasie gimnazjum, jak sam autor wyznaje, „Tutaj poznałem swoją największą miłość: naukę … do dziś nie wiem, na czym ona polega, ale to były jakieś podświadome zaślubiny z myślą naukową i przyjęcie postawy, która już potem opanowała całe moje życie” Jednocześnie budziła się w nim świadomość życia duchowego, religijnego, poetyckiego. Obudził się pęd do pisania wierszy, które już w szkole podstawowej, ale tylko sporadycznie układał. Była to poezja o treści patriotycznej, religijnej i moralnej często z motywami walki dobra ze złem. Ożywiły się również filozoficzne rozterki między realnością, a ideałem, między prawdą, a sceptycyzmem. Nie bez znaczenia były też zmagania z samym sobą. Po ukończeniu IV klasy gimnazjum uzyskał tzw. „małą maturę”, otrzymując najlepsze świadectwo w klasie i w szkole. W nagrodę za wspaniałe wyniki na zakończenie roku szkolnego wygłosił przemówienie, w którym dziękował nauczycielom, kolegom, rodzicom, za pożyteczne i wspólne działanie przez wszystkie lata nauki. „Powołanie do kapłaństwa zrodziło się z modlitw dziecięcych, z oglądania obrazów świętych, z zetknięcia się z przedmiotami sakralnymi, z domu rodzinnego, z fascynacji światem, z dobra płynącego od rodziców, dziadków, krewnych, od wszystkich szlachetnych i dobrych ludzi, których Ksiądz Profesor spotkał na swojej drodze życia.” Działo się to niezauważalnie. Do końca pobytu w gimnazjum w Szczebrzeszynie nie wiedział jeszcze kim będzie, a nawet zbyt surowo oceniał księży. „To coś zaczęło się dziać wyraźniej w II klasie gimnazjum i nasiliło się. Jawiło się ono w związku z pragnieniem czystości duszy i świętości, z idealizacji życiem, dzięki przyjaźniom oraz z coraz silniejszą chęcią służenia ludziom wsi, zwłaszcza przez naukę, którą uważałem intuicyjnie za główną drogę rozwoju, postępu i przezwyciężenia złej doli.” (Błyskawica życia) A do tego jeszcze dołączyły się rekolekcje wielkopostne i spowiedź z całości życia, a także spotkanie z trzema klerykami, którzy przybyli do Szczebrzeszyna i bardzo zaimponowali młodemu człowiekowi. Lecz główną przyczyną był pęd do nauki, a więc konieczność uzyskania tzw. „dużej matury” i podjęcia studiów. Niestety w Szczebrzeszynie rozwiązano gimnazjum w maju 1947 r, a ponieważ w Lublinie nastręczyła się możliwość zrobienia liceum stanowiącego kurs wstępny do seminarium 17.07.1947r Ksiądz Profesor Czesław Bartnik złożył dokumenty do Seminarium Duchownego i został przyjęty na przyspieszone liceum, czyli w ciągu jednego roku robił swie klasy. Odtąd, jak Ks. Prof. mówi: „Rodzinna wieś i świat stał się jeszcze piękniejszy. Robię się psychicznie głębszy bardziej refleksyjny i bardziej spokojny. Przechodzę w inny świat, nie żegnając się bynajmniej z dotychczasowym , lecz wiążąc się z nim jakoś jeszcze bardziej wewnętrznie (Błyskawica życia s361)” Po egzaminach wstępnych Ks. Czesław Bartnik został uczniem liceum, klerykiem i zarazem członkiem kursu zerowego KUL, którego Seminarium Lubelskie jest filią i tu trzeba było połączyć dwa światy, kulturę wiejską z dziedzictwem rzymskim w kościele katolickim, i wydobyć dobro z jednego i z drugiego, nie zdradzając żadnego. Seminarium to bardzo ciężka szkoła życia, mocna dyscyplina, duża ilość trudnych egzaminów, nabożeństwa i dodatkowe obowiązki. Trzeba być twardym, cierpliwym, upartym. Jednak zapał w nim jest tak wielki, że pokonuje wszystkie trudności. W 1948r zdaje maturę, a już od września 1948r podejmuje studia wyższe. Oprócz nauki szczególny nacisk kładzie na rozwój własnej osobowości. Uważa, że jego rodzina, jego ziemia oraz mieszkańcy całej wsi pragną, by ich reprezentant doskonalił się coraz bardziej, a wtedy będzie lepiej służył ludziom. W tym celu wykonuje wszystko jak najlepiej, nie marnując chwili czasu, czyni przygotowania umysłowe, moralne, duchowe, aby zbliżyć się do postaci świętych. Pragnie, aby słowo „duchowny” oznaczało szlachectwo ducha, mądrość życia i pokorę służby. Nawet podczas wakacji, gdy przebywał w Źrebcach, w swojej rodzinnej wsi, nie zapominał o doskonaleniu swojej osobowości, starał się wykonywać jak najlepiej różne zajęcia gospodarcze, jednocześnie sycąc się domem rodzinnym, wsią, polami. Spotykał się też z krewnymi, sąsiadami, kolegami i od nich czerpał „coś”, co mu było potrzebne do kapłaństwa. Ten świat wiejski opromieniony słońcem przez całe życie uważał za wielki dar Boży i włączał go do wielkich światów. Po wielu przygotowaniach dnia 5 XII 1950 r. Kościół przyjął Czesława Bartnika do stanu duchownego i dał święcenia, uprawniające do odprawiania nabożeństwa. Wkrótce, bo dnia 11 X 1951 roku uzyskał awans w hierarchii kościelnej Biskup Piotr Kałwa nadał mu tytuł diakona. Najważniejsze święcenia na kapłana odbyły się dopiero 21 czerwca 1953 roku w niedzielę o godz. 7.00 rano. Przybyli rodzice, rodzeństwo, krewni i koledzy. „Coś się we mnie dokonało – mówi Ksiądz Prof. Czesław Bartnik – i ja stałem się jakimś wydarzeniem sakralnym” A w czasie pierwszej odprawianej mszy, jako Nowy Człowiek, czuł jakieś mistyczne posłannictwo na losy duchowe dziejów. Prymicja odbyła się w czasie odpustu w Tworyczowie – 4km od Źrebiec. Uczestniczyła cała wieś z orkiestrą, śpiewem, przyjęciem domowym, przemówieniami, łzami radości, bo to przecież ich ksiądz. Ich Czesław! ich szczęście i duma! A on kładąc dłonie na głowach tych, którzy wysłali go w świat, uśmiechał się, bo wiedział, że ich nie zawiódł. Nie odbyło się bez stu lat, a także pięknej mowy dziękczynnej młodego księdza, który dziękował, nie pomijając nikogo, kto znalazł się na drodze jego życia, kto uczestniczył w dojściu do jego duszpasterstwa. „Ogromną rolę przypisywał ludziom z własnej wsi, stwierdzając, iż im zawdzięcza życie, początki języka, wzrastanie w człowieczeństwo, zaszczepienie miłości do Ojczyzny, wprowadzenie w wychowanie moralne, społeczne, religijne i w powołanie kapłańskie. Na koniec zaznaczył, iż Ci ludzie są dla niego miarą świata i człowieka. Kocha ich wszystkich, nadal uczy się od nich wiele i nigdy o nich nie zapomni” Odtąd Ksiądz Prof. Czesław Bartnik ciągle przeżywał radość bycia księdzem, choć mógł zdobyć wykształcenie na każdym uniwersytecie i wznosić się po piętrach kariery świeckiej, to jednak uważał, iż duchowny to człowiek najdoskonalszy, niemalże święty, najmądrzejszy i najbardziej potrzebny Kościołowi i ludziom, dlatego ciągle się doskonalił, choć rzucano mu „kłody” pod stopy – za wszelką cenę utrudniano zdobycie stopni naukowych i wszelkiego awansu, jednak przebaczał, a nawet w tym co złe, szukał dobra, uważając, że potrzebne mu było takie „dłuto życia”, które rzeźbiło jego człowieczeństwo. Ale mimo wszystko, stało się, „kiedy Ks. Prof. starał się ukształtować w sobie silną osobowość i mocny charakter, godny otwartości i niezależności, ściągnął na siebie wiele wrogich sił, co przypłacił ciężkim atakiem serca, zawałem. Pomimo jednak trudności, będąc już kapłanem, wspinał się na szczyty kariery naukowej. Bez pobytu na parafii, skierowano go na studia na KUL. Żył wtedy z łaski starszych duchownych, prowadząc ubogie życie apostolskie. Od 1954 r. rozpoczął pracę naukową u najlepszego i niedoścignionego prof. Mieczysława Żywczyńskiego. Nie opuszczały go jednak marzenia o osiągnięciu przez siebie oryginalności myśli, wolności intelektualnej, nowego systemu chrześcijańskiego i ciągle myślał o studiach zagranicznych. Pod wpływem wielu publicznych filozoficznych dyskusji o materializmie Ks. Czesław Bartnik postanowił stworzyć własny system filozoficzny i teologiczny. Już od dawna zarysowała mu się sylwetka własnego „ja” w duchu personalizmu chrześcijańskiego, w którym świat obraca się jakby wokół przedmiotowego wymiaru osoby, to jest personalizm przeżywania świata, przez pryzmat jaźni w aspekcie miłości – Bóg jako miłość, a człowiek – odblask miłości i świat – miłość zmącona. Jest to nowy nieznany dotąd kierunek filozofii zwany personalizmem uniwersalistycznym. Jednocześnie w 1954 roku po napisaniu pracy licencjackiej napisał pracę na doktora, ale jej obrona ciągle się przedłużała, wreszcie doszło do finału. Od 1956 roku podjął pracę w Sekretariacie Encyklopedii Katolickiej. Oprócz tego prowadził wykłady, odczyty, pisał artykuły do pism kościelnych, referaty na różne uroczystości w szkołach lubelskich. Z kolei od bp. prof. Piotr Kałwy dnia 19 IX 1959 r otrzymuje nominację na prefekta w Seminarium Lubelskim. „7 lat na stanowisku prefekta, to świat kleryków, misja kształcenia sług kościoła i problematyka przewodzenia innym ludziom, przez co ciągle poszerza horyzont życia, większego działania twórczego w pracy naukowej. Uczy myślenia, krytyczności, ujmowania głębi treści, znajomości metody naukowej”. Bierze na siebie odpowiedzialność, za organizację życia, za kształcenie, za dyscyplinę i za wszystkie sprawy związane z pobytem kleryków w seminarium. Różnymi sposobami zachęcał do kształcenia, a nawet wyszedł z propozycją, która została zatwierdzona przez bp. P. Kałwę, by klerycy byli zobowiązani do zrobienia magisterium. Stworzył też zespół historyków, kreślarzy, malarzy, który opracował „Historię Seminarium”, co było pomysłem Ks. Profesora. Jako prefekt Ksiądz Profesor Czesław Bartnik zżył się bardzo z podopiecznymi klerykami, kształtował ich umysły, doskonalił osobowość, sam będąc wzorem do naśladowania. Zyskał sobie w nich wspaniałych przyjaciół, niektórzy zaszli daleko, pracują jako biskupi, uzyskali tytuły naukowe, piastują różne wysokie stanowiska w kraju i za granicą i nadal utrzymują kontakt ze swoim dawnym Prefektem i Profesorem, uważając Go za najmądrzejszego, są mu wdzięczni za to, że dzięki Niemu tak daleko zaszli, bo Ks. Prof. czynił wiele zabiegów, by jego wyjątkowi i najzdolniejsi studenci, byli wytypowani na studia zagraniczne. Na potwierdzenie powyższego posłużę się cytatem z listu ks. prof. US dr Jana Flisa: „Dla mnie najmądrzejszym jest Ksiądz Profesor. Księże Profesorze byłeś dla nas zawsze jak biblijny Mojżesz… jest dużo podobieństw między nim a Profesorem Prorokiem, który stara się taką rolę spełniać wobec naszego narodu. … bardzo uradowałbym się, gdyby stolica Piotrowa wreszcie dostrzegła w Księdzu podobnie jak niegdyś Jahwe dostrzegł w Mojżeszu” i może obdarzyła Go purpurą kardynalską. Dziś idee Księdza Profesora Czesława Bartnika głoszą jego najwybitniejsi uczniowie po całym świecie. Propagują jego filozofię personalistyczną i wspaniałe dzieła naukowe. Ale wróćmy do biografii Po 7 latach wykładów na KUL-u Ks. Prof. Czesław Bartnik dnia 1 X 1964 r. otrzymał nominację na adiunkta przy Katedrze Teologii Fundamentalnej. Pracę habilitacyjną ukończył na początku 1965r. była to pierwsza habilitacja w diecezji lubelskiej wśród duchowieństwa. Z kolei 10 września 1966 roku zostaje wicerektorem Wyższego Seminarium Duchownego. Mimo tylu obowiązków od dawna drzemie w Ks. profesorze tęsknota do poznania cywilizacji całego świata, bo jak mówi: „świat i jego dzieje są najpiękniejszą poezją”. Chodziło Mu o poznanie życia zachodnich seminarzystów, o poznanie wielkiej myśli zachodniej, a także o poszerzenie horyzontu myśli. I stało się, spełniły się marzenia Profesora. Kolega Wł. Pomarański z Bodaczowa, przebywający na stypendium we Włoszech załatwił Ks. Profesorowi wyjazd na Zachód, więc wraz z dwoma kolegami wyruszył w podróż 30 V 1967r. Pobyt za granicą trwał 14 miesięcy. Po zetknięciu się z prądami Zachodu, wykłada temat najnowocześniejszego hitu na świecie tj. „Chrześcijaństwo bez Boga” I ciągle wspina się po dalszych szczeblach naukowych w 1974 roku jest profesorem nadzwyczajnym, a w 1981 roku profesorem zwyczajnym. Oprócz tego pisze recenzje habilitacyjne, działa w Towarzystwie Naukowym KUL jest członkiem różnych komisji senackich, uczestniczy w konferencjach i sympozjach, pisze artykuły naukowe, prowadzi korespondencję z hierarchami kościoła, pisze książki, ale napotyka na trudności z ich wydawaniem. Jego droga wiodąca ku celom życia ciągle nie jest pozbawiona trudów, cierpień i dramatów. Nie omijają ks. Profesora zazdrość, intrygi i fałszywe donosy i inne nieprzyjemne rzeczy. Pomimo to nie ustaje w działaniu, prowadzi wykłady dla górników w Katowicach dla zgromadzeń zakonnych w Krakowie i w Warszawie, bierze udział w sympozjach w Holandii i w Berlinie, prowadzi prace licencjackie, magisterskie, doktorskie i „zawsze poszukuje sensu ewangelicznego w każdej dziedzinie życia i w całym świecie”. „Chcę wszystko przeniknąć intelektem i myślą, sprawia to jednocześnie najwyższą rozkosz. Świat ciągle mi coś opowiada i przemawia do mnie tajemnicą i pięknem i jaśnieje coraz bardziej niezwykłym światłem, jakbym był Chełmońskim świata. I czasem modlę się światem tym ogromnym i tym małym światem najbliższego otoczenia. („Błyskawica życia”) Ks. Prof. Czesław Bartnik to człowiek wielkiej szlachetności i głębi umysłowej, wybitny teolog, tytan pracy naukowej, pisarz i poeta, filozof – stwierdzający że „myśl ludzka”, każdy jej wyższy przypadek jest czymś niezwykłym, absolutnym, pod pewnym względem i rodzajem cudu w rzeczywistości świata”. („Mistyka wsi”) - wspaniały patriota, zachęcający do szukania ponadczasowej tożsamości Polski, do zamyślenia się aż do dna, nad tym, co u nas było. Kim byliśmy, kim jesteśmy, kim musimy być. - znawca historii – człowiek wyłania się z historii, żyje w jej łonie, stanowi jej centrum i sam jest historią („Historia ludzka i Chrystus”) - pasjonujący kaznodzieja – grzmiący że „rozlał się grzech po świecie i po Polsce, że zapanował chaos („Gromy mówiące”) - społecznik – który pamięta, że osoba to nie tylko jednostka jak się mówi potocznie, ale także społeczna, kolektywna, która jest koniecznym, wszechstronnym korelatem dla osób indywidualnych („Osoba i historia”) - wychowawca i psycholog – chciałbym, żeby nasi klerycy byli jeśli nie intelektualistami i mędrcami to właśnie doskonałymi ludźmi ewangelicznymi osobowościowo i kapłanami zwyczajnie niezwykłymi („Błyskawica życia”) Niezwykłe bogate zasługi ma Ks. Prof. Czesław Bartnik dla kościoła, nauki ojczyzny i dla każdego człowieka. Znany i ceniony jest imponujący dorobek intelektualno – naukowy, jak też liczne zasługi w działalności duszpasterskiej, niestrudzonej i wieloletniej działalności dydaktycznej, organizacyjnej, publikacyjnej, publicystycznej, w promowaniu i rozwijaniu personalistycznej myśli w Polsce i na świecie. Nie da się w szczegółach przedstawić życia Księdza Profesora. Wspomnę tylko, że Ks. Prof. Czesław Bartnik wydał ponad 325 publikacji w tym 95 książek, był promotorem ponad 60 doktoratów oraz 479 magistrów. Jest laureatem Lubelskiego Towarzystwa Naukowego („Nobel Lubelski”) za rok 2003, laureat Nagrody Naukowej W. Pietrzaka, laureat Nagrody Towarzystwa Naukowego KUL im. I. Radziszewskiego za 2005 r., Kawaler Krzyża Oficerskiego Polonia Restituta, a dnia 28.01.2011r. Ks. Prof. Czesław Bartnik został uhonorowany zaszczytnym tytułem doktora honorus causa Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. O jego dorobku napisano ponad 40 prac naukowych w tym 9 rozpraw doktorskich w kraju i za granicą. Do roku 2005 Jego 35 doktorów i magistrów jest już habilitowanych oprócz tego 10 zostało biskupami. Odkąd poznałam Ks. Prof. Czesława Bartnika z jego książek, nie rozstaję się z nimi, bo Ks. prof. pisząc o sobie, wzbogaca moje życie światłem wiary i wiedzy z różnych dziedzin nauki i życia, ubogaca duchowo, rozświetla mroki smutku, przenosi w świat młodości, do Edenu, gdzie wszystko się zaczęło. Zafascynowana tamtym światem zapominam o rzeczywistości. Wędruję z Księdzem Profesorem po Jego drodze życia, a jednocześnie po swojej. Nikt dotąd w tak szerokiej panoramie i tak barwnie, a jednocześnie realistycznie nie przedstawił siebie i swojego życia, jak to uczynił Ks. Prof. w książkach „Mistyka wsi” i „Błyskawica życia”. Są to utwory nowatorskie, oryginalne nie spotykane dotąd w literaturze. Są one przewodnikiem po drogach życia. Uczą jak doskonalić się intelektualnie i duchowo, aby w pełni stać się człowiekiem. A co za kultura słowa ?! Jakież piękno języka i niedoścignione wzory poezji. Dla mnie są to najwartościowsze i najpiękniejsze książki, jakie kiedykolwiek spotkałam w literaturze Jak ze skarbca lub czystego zdroju czerpię z nich wszystko, bo życie nigdy nie jest zgłębione do końca. Przeżywam, zachwycam się, podziwiam, olśniona Bogiem, dobrem, pięknem i człowiekiem, który wielkim wysiłkiem i pracą osiągnął apogeum możliwości ludzkich, a książki Ks. Prof. Czesława Bartnika są encyklopedią wiary, wiedzy i życia. Dołączam więc do chóru zachwyconych osobowością, działalnością i ogromnym osiągnięciami Księdza profesora, życząc, aby dożył wieku Mojżesza (120 lat) i nadal tworzył wspaniałe dzieła. A na zakończenie dołączam wiersz „Nad Serebną”, napisany przez Ks. Prof. Czesława Bartnika w 1993 roku. Nad Serebną Nad mą rzeką Serebną, której nie zobaczysz, Jest chałupa słowiańska, co na wyspie baśni I okna ma niebieskie i drzwi w świat bez waśni, Na słupach Ewangelii w niebo witraż znaczy… I bulgocą tam bagna, gdy brodzą żurawie, W noc biegają świecaki, semują w dzień chmury, Plotkują brzozy, olchy się płoszą, sokory, Snopy ludzi z pamięci bieleją w murawie. Jest tak cicho w południe i głęboko w nocy, Wszystko czeka tam na mnie miłości wystrojem, Jaskółki piszą chorał na drutach tęsknoty. Ikon półki się złocą, kwiatów, snów powodzi, Ludzie z nich wciąż czekają jakby pszczelim rojem, Aż nieboskłon się rozwarł… Lecz nikt nie przychodzi. Lublin, 12 XII 1993r. Bibliografia: 1) Ks. Prof. Czesław Bartnik: „Mistyka wsi” 2) Ks. Prof. Czesław Bartnik: „Błyskawica życia” 3) Ks. Prof. Czesław Bartnik: „Siódma pieczęć” |